One Direction

One Direction

piątek, 19 lipca 2013

Zayn


Jesteś najlepszą przyjaciółką 1D, od niedawna chodzisz z Krystianem. Lecz niestety wasz związek z dnia na dzień bardziej się rozpadał, ciągłe kłótnie i ta jego zazdrość... Gdy gdzieś szliście i się na jakiegoś chłopaka popatrzałaś to od razu robił się zazdrosny... Czasami przeginał i był zazdrosny o twoich przyjaciół z One Direction. Miałaś go dosyć i poszłaś do domu w którym mieszka 1D. Gdy wracałaś poszłaś do parku odetchnąć świeżym powietrzem. Szłaś , szłaś aż zobaczyłaś... Krystiana całującego się z jakąś czarnowłosą lalunią! Od razu zareagowałaś.
Ty: Ty dupku, ja cię kochałam a ty obściskujesz się z inną?!
Kr: Ej, [t.i.] to nie tak...
Ty: Jeśli nie tak, to jak? Sorry koleś między nami koniec, nara...
Pobiegłaś zapłakana do swoich przyjaciół.
Zayn: Ej, co się stało..?
Ty: Ten debil... ehh.. Krystian mnie zdradził... - powiedziałaś łykając łzy.
Zayn: Nie wierze...
Ty: Uwierz...
Zayn: Jak można zdradzić kogoś takiego jak ty?! Ee... w sensie.. jesteś super przyjaciółką i znam Cię od dawna więc.. em.. on nie powinien zdradzać... takiej... emm... ślicznej dziewczyny jak ekhm, ty.
Ty: Haha , co ? Ja śliczna? Ja nawet ładna nie jestem!
Zayn: ... weź mnie nie denerwuj. Kłamczucha. Dobrze wiesz, że... ej masz rację. Nie jesteś ani ładna, ani śliczna. Jesteś piękna i w środku i na zewnątrz... ty jesteś cudowna .
Ty: Co chcesz przez to powiedzieć?
Zayn przybliżył się do Ciebie, objął się w talii i powiedział:
Zayn: Tak zaprawdę jest inaczej. Bardzo się cieszę, że Cię zdradził... Możesz być z kimś , kto cię naprawdę kocha. Ze mną.
Ty: C..c...cooo? To znaczy, że ty.. mnie kochasz? :O
Zayn: Nawet nie wiesz jak bardzo.
Ty: Ja.. ja... ja... ja ciebie też... ;*
Zayn przybliżył się jeszcze bardziej i pocałował Cię namiętnie.
Zayn: Zostaniesz moją dziewczyną?
Ty: Nie...
Zayn: CO?! DLACZEGO?! PRZED CHWILĄ POWIEDZIAŁAŚ, ŻE TEŻ MNIE KOCHASZ!!!
Ty: Nie dałeś mi dokończyć. Nie wiem co powiedzieć...
Zayn: Powiedz po prostu prawdę.
Ty: Tak, zostanę... Kocham Cię..
Zayn: Ja Ciebie też.
Podeszłaś do niego i pocałowałaś go. W tym momencie poczułaś motyle w brzuchu. Wiedziałaś, że tak naprawdę go kochasz i że Krystian nie był Ciebie wart. nie żałowałaś jego zdrady, wręcz przeciwnie, cieszyłaś się , że to zrobił, bo jak by tego nie zrobił nie byłabyś z Zaynem parą.

wtorek, 16 lipca 2013

Niall cz11

Jechałam kilka długich godzin. Najgorszych godzin w moim życiu. Łzy, których nie powstrzymywałam spływały mi żałosnymi strumieniami po moich zaczerwienionych policzkach. Nie mogę uwierzyć, że byłam aż tak głupia. Chcą odegrać się, straciłam najważniejszą osobę mojego życia. W tamtej chwili byłam zamroczona alkoholem i zaślepiona moją nienawiścią wobec Niall'a. Ale to nie było żadne usprawiedliwienie tego co poczyniłam. Czuję się jak zwykły oszust w swojej własnej skórze. Tak jakby jakaś osoba podmieniła mnie ze zwykłą suką. Jestem pewna, że Niall mi nie wybaczy. Ma do tego powody i na jego miejscu zachowywałabym się tak samo.
Patrząc w okno widziałam rozmazane krajobrazy za oknem przez łzy i przez szybkość pociągu. Nikt nie wchodził do mojego przedziału. Cóż nie dziwię się, bo kiedy ja bym zobaczyła dziewczynę z czarnymi strugami na policzkach i sukienką, to raczej też bym zrezygnowała.
Po jakiś trzydziestu minutach dojechałam do stacji, której oczekiwałam z utęsknieniem. Crawley. Mój dom dziecka. Może wspomnień z tym miejscem nie mam zbyt miłych, ale jednak była tutaj jedna osoba, która jest mi wstanie pomóc. Shaunne Russell.Brunetka przed 40-stką z mocno zarysowanymi zielonymi tęczówkami które zawsze wpatrywały się w moją osobę kiedy było mi smutno. Moja opiekunka w tym domu. Bardzo się do niej przywiązałam.Ciekawe czy mnie pamięta.
-Dzień dobry czy pracuje tutaj pani Shaunne Russell ?
-Tak , a o co chodzi ?
-Kiedyś tutaj mieszkałam , chciałabym się z nią zobaczyć jeżeli jest taka możliwość
-Tak mi przykro ale pani Russell dzisiaj już nie ma , przyjdź juto
Tak oczywiście że przyjde będe spała na dworcu z bezdomnymi , miło że pani zapytała.Dzięki kurwa bardzo!
-Dobrze,przyjdę do widzenia
-Do widzenia
Na odchodne posłałam jej wymuszony uśmiech.Gdzie ja się teraz podzieje ? Najpierw muszę iść coś zjeść bo umieram z głodu.Za rogiem jak się nie myle jest restauracja.O tak jest !
-Dzień dobry , poproszę danie dnia .
-Już się robi, podać coś jeszcze ?
-Nie dziękuje
-Dobrze za chwilkę przyniose
Odwróciła się i zniknęła za framugą drzwi
Ładnie urządzony lokal.Dziwne że nie byłam tu wcześniej
-Proszę to dla ciebie.Ziemniaki z kotletem mielonym i surówką .Smacznego życzę
-Dziękuje bardzo.
Po skończonym posiłku przybiła mnie pustka w sercu .Dopadły mnie wyrzuty sumienia , za to co zrobilam.
Zapłaciłąm kelnerce i wyszłam , jak na złość zaczął padać deszcz.Wyszłam na jedną z ulic Crawley kiedy rozpadało się na dobre a ja w samej sukience i do tego na obczasach . Gdy stałam na czerwonym świetle samochody ruszyły czego skutkiem była wielka mokra plama na całej sukience,włosach i nogach poprostu świetnie ! Lepiej być nie mogło.Nagle na niebie zawitały błyskawice
-ŻYCIE NIE NIENAWIDZĘ CIĘ !
Wykrzyczałam w deszcz.Nie mam gdzie się podziać.Idę do parku pomyślałam .Gdy dotarłam w upragnione miejsce zobaczyłam wolną ławkę . Kurwa przecież wszystkie były wolne bo padało jak z cebra a ja jak idiotka siedzę i płaczę na jednej z nich. Ale kogo to woogóle obchodziło hm ? Nastolatka siedząca na ławce i do tego płacząca.Było mi zimno i chciało mi się spać.Skutkiem tego było zasnięcie w deszczu na ławce.

Niall cz10

Próbowałam otworzyć oczy , ale niestety światło strasznie mnie raziło. Po kilku sekundach jednak moje oczy się do niego przyzwyczaiły. Nade mną była Martina.
- Matko, Ty żyjesz! – wrzasnęła, przytulając mnie.
- Chciałaś mnie uśmiercić czy co? – zaśmiałam się po czym złapałam się za głowe
– Ała … Moja głowa … co się stało? – zapytałam , opadając na poduszkę
– gdzie jestem?
- Spokojnie –Zoey wzięła głęboki oddech i zaczęła – Jakby to powiedzieć … Delikatnie potrącił Cię samochód, ale chyba nic Ci się nie stało … No poza tym że straciłaś przytomność na trochę no i … jesteś troszkę poobijana. Na przykład tu – wskazała swoim palcem, na moje czoło
– A jesteśmy u Ciebie. Nie kazałam wzywać karetki bo wiem, że miałabyś problemy. Wiesz o co mi chodzi – spojrzała na mnie porozumiewawczo.
- No fakt – uśmiechnęłam się delikatnie do przyjaciółki – A co z … imprezą?
- No impreza jak impreza, dalej trwa. Goście chcieli wyjść kiedy dowiedzieli się o tym wypadku ale …
- Dobra wszystko rozumiem – usiadłam na łóżku – Gdzie jest , wiesz kto?
- Właśnie Niall urwał się niedawno z imprezy, nie wiem czemu. Zadzwonić do niego? – wzięła do ręki telefon.
- Nie! – krzyknęłam i wyrwałam jej z ręki telefon.
- Ogar … - zmarszczyła delikatnie czoło i wzięła swój telefon który schowała do torebki
– Jak się w ogóle czujesz?
- Świetnie, nic mi nie jest.
Szczerze mówiąc, to wcale się n
ie czuję świetnie. Wszystko mnie rozpierdala od środka. Dochodzi do mnie to jaką idiotką jestem … Potrafię zniszczyć wszystko na czym mi zależało.
Przeczesałam ręką swoje włosy i wstałam z łóżka.
- A Ty gdzie się wybierasz? Masz odpoczywać …- westchnęła Zoey.
- Nie martw się o mnie kochanie. Wiem co robię – uśmiechnęłam się szeroko w jej kierunku po czym pocałowałam ją w policzek – Pamietaj, że zawsze będziesz dla mnie jak siostra. Znasz mnie jak nikt inny i …
-Alice! – wrzasnęła, przerywając mi
– Właśnie, znam Cię jak nikt inny i ja wiem, że coś knujesz. Jeśli zrobisz coś głupiego … Nie pozwalam Ci!
- Kocham Cię – chwyciłam jej dłoń po czym wyszłam z pokoju a następnie z domu.
Nie przejmowałam się imprezą, wiedziałam że mogę polegac na Zoey. Teraz liczyło się tylko jedno: on. Musiałam mu wyznać wszystko co czuję, to było takie trudne.
Ściągnęłam swoje buty na obcasie i szłam środkiem ulicy mijając lampy które jako jedyne dawały mi jakiekolwiek oświetlenie. Kolejny przystanek: dom Nialla. Jestem pewna że właśnie tam jest. Jeszcze bardziej pewna jestem tego że nie spodziewa się mojej wizyty.
Gdy w końcu znalazłam się przed jego drzwiami pojawił się Ten cholerny dylemat : czy powinnam to zrobić? Czy mam iść TĄ drogą?
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi jego mama.
- Słonce! Co Ty tu robisz? Jak Ty wyglądasz? Miałaś nocować u koleżanki… - zaczęła swój monolog.
- Ciociu – położyłam rękę na jej ramieniu – Jest Niall?
- Nie, nie ma go ale ..
Nie słuchając jej dalszego monologu odwróciłam się na pięcie i biegiem wybiegłam za teren domu.
- Gdzie Ty do cholery jesteś ? – powiedziałam sama do siebie, siadając pod płotem i schowałam twarz w dłoniach.
Nie poddam się. Nie poddam się kiedy doszłam już tak daleko. Otarłam krople łez które spłynęły po moim policzku, wstałam i chwyciłam w ręce buty. Musiałam wyglądać strasznie w tej czarnej sukience która była cała brudna, z poplątanymi włosami i rozmazanym makijażem.
Pewnym krokiem udałam się na polną dróżkę która prowadziła nad staw nad którym kiedyś byłam z Niallem.
Kiedy tam zaszłam na ławce zauważyłam zarys jakiejs postaci.
- Niall ? – zapytałam niepewnie.
Wzrok owej osoby od razu przeszedł na mnie.
- Co Ty tu ..? – zaczął.
Nie musiał już nic mówić. Podeszłam do niego i stanęłam przed nim.
- Przepraszam …
- Nie mam ochoty tego słuchać – wstał z ławki.
- Niall, proszę Cię! – krzyknęłam, a łzy mimowolnie napełniły mi się do oczu.
- Wiesz co? Myślałem, że jesteś inna, ale … Serio nie chce mi się z Tobą gadać – posłał mi chłodne spojrzenie i minął mnie idąc w kierunku domu.
Usiadłam na ławce i wbiłam wzrok w punkt przed siebie. Dlaczego nie podbiegłam? Dlaczego nie powiedziałam mu tego wszystkiego? To było by zbyt banalne. Powoli tracę nadzieję że warto walczyć o marzenia.
Chwyciłam ręką swoją torebkę i zerknęłam do niej. Kasa, telefon, dokumenty, kosmetyki …
Ponownie przetarłam swoje oczy, a moje palce były aż czarne od rozmazanego tuszu. Spiełam włosy w nieogarniętego kucyka i wstałam. Miałam ochotę zrobić coś z tym wszystkim. Coś co diametralnie odmieni moje życie. Idąc w stronę powrotną zatrzymałam się przed domem Nialla. W jego pokoju świeciło się światło a on stał Tylem oparty do okna.
- Żegnaj – wyszeptałam cichym głosem.
Wyciągnęłam z torebki komórkę i zadzwoniłam po taksówkę. Nie musiałam na nią długo czekać. Ta mianowicie zawiozła mnie na dworzec. Podeszłam do kasy i kupiłam bilet na najbliższy pociąg, Nie wiem dokąd, nie wiem nic. Uważałam że ucieczka od problemu to najlepsze rozwiązanie. Wszyscy przechodnie patrzyli się na mnie jak na dziwaka. Byłam dziwakiem. Ponownie chwyciłam telefon i wybrałam numer Nialla.
- Odbierz.. – powiedziałam sama do siebie, jednak na marne ponieważ włączyła się automatyczna sekretarka – Słuchaj, wiem że odczytasz tą wiadomość albo ją od razu skasujesz , ale w sumie nie mam nic do stracenia. Wiesz co? Chciałam Ci dzis powiedzieć że … zakochałam się w Tobie. Wiem, to cholernie dziwne. Nie umiem tego kontrolować ani .. – zaśmiałam się nerwowo – Ten pocałunek z Harrym … Chciałam po prostu zrobić Ci na złość… Później ten mój wypadek … Nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo chcę abys teraz tu był. Dziękuję Ci, że odmieniłeś moje życie… Dalej nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło …Znikam z tego Twojego idealnego świata. To był najlepszy okres w moim życiu, ale niestety czas Kopciuszka się już kończy. Przeklinam ten dzień … Kocham Cię. – rozłączyłam się.
Czułam jak łzy spływają po moich policzkach. Nie miałam nawet siły aby je wycierać. Nadjechał mój pociąg. Czas się obudzić z tego snu i wrócić do normalności …

niedziela, 14 lipca 2013

Niall cz9

To miał być mój wielki dzień. Moja pierwsza, własna impreza, poznanie wspaniałych ludzi …
Obudziłam się rano i z wielką chęcią wstałam z łóżka. Podbiegłam do wielkiego lustra, które stało w moim pokoju i spojrzałam na swoje odbicie po czym radośnie westchnęłam i szybkim krokiem udałam się w stronę łazienki. Obmyłam twarz, przebrałam się w luźne ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż i spakowałam książki do torby. Po chwili udałam się na dół.
- Dzień dobry ciociu – podeszłam do cioci która krzątała się po kuchni i cmoknęłam ją delikatnie w policzek.
- No dzień dobry, widzę że humorek dopisuje? – zapytała mieszając coś w garnku.
- Żebyś wiedziała – posłałam jej promienny uśmiech.
Usiadłam wygodnie na krzesełku.
- To co dzisiaj na śniadanie? – zapytałam radosnym głosem.
- Przecież Ty nigdy nie jesz rano … - powiedziała zdziwiona.
- Hm … W sumie masz racje – wstałam i założyłam torbę na ramie
– To ja lecę bo się spóźnię – pobiegłam w stronę drzwi i już miałam wychodzić kiedy przypomniała mi się istotna sprawa – Ciociu słuchaj, ja dzisiaj nocuję u koleżanki więc nie martw się. – uśmiechnęłam się i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami.
Tak naprawdę nie spałam u żadnej koleżanki, ale przecież nie mogłam jej powiedzieć że organizuję w swoim domu imprezę. Na pewno by się na to nie zgodziła, a tak nie miała wyjścia.
Kiedy dojechałam do szkoły, weszłam na korytarz i szukałam wzrokiem Martiny. W końcu ją zauważyłam a ona podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
- Jak tam z tą imprezą? Przyjdzie ktoś? – zapytałam z nadzieją.
- Ktoś? – spojrzała na mnie z przerażeniem – Dziewczyno! Przyjdzie chyba z 300 ludzi! Cała szkoła chce wbić do Ciebie – zaśmiała się.
- No to będzie party hard – wybuchłam śmiechem.
Dzień minął w miarę szybko. Po szkole od razu poszłam z Zoey do mojego domu.
Już zaczynałam szukać kluczy w torebce kiedy drzwi otworzyła nam Pani, która tam sprzątała.
- Co tutaj Panienka robi? – zapytała ze zdziwieniem.
- Eee … Ja ten no … Może Pani isć już do domu bo ja dziś tutaj nocuję z koleżanką – uśmiechnęłam się.
- Twoja matka nie dawała mi, żadnego sygnału że masz tutaj dziś przyjsć.
- Po pierwsze to nie moja matka … A po drugie to ona nie musi Pani o wszystkim informować – powiedziałam z oburzeniem.
Kobieta spojrzała na mnie ze złością po czym odwróciła się, wzięła z wieszaka swój płaszcz i wyszła z domu. Wreszcie z Zoey miałyśmy całą chatę dla siebie. Trzeba było jeszcze wszystko uszykować na imprezę, a to nie lada wyzwanie. Byłyśmy dobrze przygotowane. W domu było czysto, poprzestawialiśmy tylko troche meble, rozstawiliśmy stoły z jedzeniem i alkoholem.
W koncu miałyśmy czas dla siebie. Postanowiłyśmy się przebrać. Z racji iż miałam tutaj większość swoich ciuchów to mogłyśmy coś wybrać. Zoey wybrała to , a ja to . Pierwszy dzwonek do drzwi, pierwsi goście, których z minuty na minutę było coraz więcej. Po dwóch godzinach w domu było tylu ludzi że miałam problem z poruszaniem się. Nie wiedziałam czy chłopcy dotarli bo nie mogłam ich nigdzie dostrzec.
Rozsiadłam się wygodnie na sofie w salonie i patrzyłam na tańczących ludzi. Nagle ktoś szepną do mnie z tyłu.
- A dlaczego taka piękna Panienka nie tańczy tylko siedzi tu sama? – obróciłam się i ujrzałam Harrego.
- Cześć – powiedziałam z uśmiechem
– Przyszliście, cieszę się. Siadaj obok.
Chłopak posłusznie usiadł obok mnie.
- To opowiadaj co u Ciebie – zaczął.
- To co widzisz – uśmiechnęłam się prawie niewidocznie.
- Świetna impreza, ludzie świetnie się bawią.
- Ludzie tak, ale ja już nie koniecznie – zaśmiałam się.
- To może zatańczymy ? – uniósł jedną brew do góry i uśmiechnął się łobuzersko.
- Czemu nie – wzdrygnęłam delikatnie ramionami, po czym chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę parkietu. Właśnie zaczęła lecieć piosenka Floridy "I Cry". Uwielbiam tą piosenkę, zdecydowanie. Oplotłam rękoma jego szyję i zaczęłam delikatnie poruszać biodrami w rytm muzyki.
Skierowałam swój wzrok na bok, gdzie stał Niall i patrzył na mnie i Harrego jakbyśmy kogoś zabili. W jego oczach był gniew, pogarda i nienawiść.
- O co mu chodzi? – szepnęłam Harremu na ucho wskazując dyskretnie wzrokiem na Nialla.
- Nie wiem, myślałem że Ty wiesz …
- Trudno zrozumieć tego człowieka – pokiwałam przecząco głową i w tym momencie skończyła się piosenka – Idziemy pogadać na górę? – zapytałam.
Harry uśmiechnął się tylko i podążał za mną na górę. Otworzyłam drzwi od pokoju i położyłam się na łóżku.
- Padam na twarz – zaśmiałam się i zamknęłam oczu, kładąc ręce wzdłuż ciała.
- To dopiero początek – poczułam jak siada obok mnie.
- Żaden początek – zaśmiałam się – Ja już mam dosyć, chcę spać.
- Możemy iść razem …
- Co? – wybuchłam śmiechem i podniosłam się do góry tak, że usiadłam na łóżku.
- To znaczy … Nie to co masz na myśli tylko …
Wyglądał tak seksownie, że nie mogłam mu się oprzeć. Alkohol i pożądanie wzięły nade mną górę. Rzuciłam się na niego , usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam go namiętnie całować. Widać było , że mu się to podoba bo odwzajemnił pocałunek. Wplotłam ręce w jego włosy , a on jeździł rękoma po moich plecach.
- Alice, jeste … - uchyliły się drzwi a za nimi stał Niall.
Patrzył na nas jakby zobaczył ducha po czym zamknął drzwi i poleciał na dół.
- Harry, przepraszam – zeszłam z niego i na boso poleciałam na dół.
Krzyczałam jego imię ale było strasznie głośno i były marne szanse że usłyszy.
Postanowiłam wyjść na dwór mając nadzieję że gdzieś tam będzie.
- Niall! Cholera gdzie Ty jesteś! – krzyczałam co tchu w płucach.
Zamknęłam oczy i zaczęłam kręcić się wokół własnej osi.
- Życie! Nienawidzę Cię! – krzyknęłam.
Otworzyłam oczy i zauważyłam rażące światło i klakson samochodu … Potem była już tylko ciemność.

Niall cz8

- Ja … - zaczęłam odrywając się od pocałunku – Długo na to czekałam … - spojrzałam na niego
– Cholera, co ja mówię! – zaśmiałam się
– Przepraszam, ale totalnie nie wychodzą mi przemówienia …
Niall uśmiechnął się delikatnie po czym dodał:
- Mi też nie wychodzą przemówienia – uniósł kącik ust w górę
- To dziwne bo … Bo jesteśmy przyszywanym kuzynostwem, ale ja z dnia na dzień coraz bardziej …
- Dobra, wiem co chcesz powiedzieć- zaśmiałam się
– Achh … - wstałam i zaczęłam okręcać się wokół własnej osi – To niedługo będę Panią Horan – wybuchłam śmiechem.
- Masz racje – Niall wstał i objął mnie w talii – Będziesz moją Panią Horan – uśmiechnął się.
- Słońce , jest późno … Twoja mama może się domyślić że … no – spojrzałam na niego.
- Spokojnie, nie domyśli się. Nikt normalny nie całuje się z kuzynką nad stawem – uśmiechnął się łobuzersko.
- Weź wyjdź – zaśmiałam się i poszłam w strone lasku.
Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu.
- Głupku , jesteś cały mokry i zimny!
- Ty też.
- Wiesz co? – odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego z dołu – To głupie co robimy … - powiedziałam zrezygnowanym głosem. Kiedy tylko wypowiedziałam te słowa Niall mnie delikatnie pocałował i położył palec na moich ustach delikatnie się uśmiechając.
- Dobra chodź – chwyciłam go za rękę i poszliśmy w kierunku domu.
Kiedy dochodziliśmy do domu zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
- To teraz zacznie się gra aktorska – westchnęłam i zerknęłam w stronę domu.
- Żadna gra … Po prostu … Musimy uważać – uniósł delikatnie moją twarz ku górze – Trochę musimy tak wytrzymać … Jak będziemy gotowi to im powiemy.
- Ale o czym?
- No o nas … - dodał.
Uśmiechnęłam się tylko delikatnie, prawie niewidocznie i weszliśmy do domu.
- Witaj ciociu – krzyknęłam na cały dom.
- Alice, Niall ! – wybiegła ciocia z kuchni słysząc mój głos – Dzieci! Jak wy wyglądacie?! – zmierzyła nas od góry do dołu.
Wraz z Niallem spojrzeliśmy na siebie i zaśmialiśmy się.
- Przebierzcie się! Ja Wam zrobię ciepłą herbatę bo się jeszcze rozchorujecie – dodała po chwili.
My posłusznie udaliśmy się na górę, każdy do swojego pokoju. Przebrałam się w suche ciuchy, wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju Nialla, który leżał na łóżku.
- Co tu robisz? – zapytał zdziwiony.
- Przyszłam Ci pozawracać głowę – zaśmiałam się i usiadłam obok niego.
Przez dłuższą chwilę milczał. Zastanawiało mnie to jego milczenie, aż w końcu wyksztusił z siebie to o co mu chodziło.
- Alice, słuchaj to co się stało dziś nad stawem to … Nie było nic znaczącego. Proponuję nam taki wolny związek, wiesz o co chodzi? – spojrzał na mnie.
- Co? – zmarszczyłam delikatnie czoło i spojrzałam na niego z powagą – Chyba sobie kpisz. Najpierw mówisz że … Potem mnie … A potem … - nie potrafiłam zakończyć żadnego zdania
– Wiesz co? Jesteś okropny! – wstałam i wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Resztę dnia spędziłam w swoim pokoiku. Nie wyszłam nawet na kolacje. Leżałam na łóżku, od czasu do czasu czytając swoją ulubioną książkę albo po prostu gapiąc się w sufit. To wszystko było takie dziwne … Trafiam do bogatej rodziny zastępczej, sławny nastolatek jest moim przyszywanym kuzynem, całuje mnie , prawie wyznaje mi miłość a później mówi że to jednak nie to … To straszne, że kolejny raz musiałam cierpieć.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie rano budzik. Wstałam, wykąpałam się, założyłam ciuchy i wyszłam z pokoju.
- Ciociu, wychodzę – krzyknęłam widząc Nialla siedzącego przy stole w kuchni.
- Alice, masz zjeść śniadanie! – krzyknęła ciocia.
- Nie mam ochoty – rzuciłam chłodno i wyszłam z domu.
Postanowiłam, że dzisiaj przejdę się na nogach. Spacer dobrze mi zrobi.
Po godzinie byłam już na miejscu. Otworzyłam szafke i wyciągnęłam z niej potrzebne książki. Nagle ktoś mnie szturchnął delikatnie w ramie.
- Cześć – powiedział delikatny głosik.
Odwróciłam się i ujrzałam słodką dziewczynę w kucyku.
- Hej – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zoey jestem, super że dołączyłaś do naszej klasy.
- Alice… No ja się zbytnio nie cieszę – skierowałam wzrok na największe jędze w klasie.
- Ahh, tak one. Już zdążyłaś je poznać? – zapytała.
- Nie i nie mam zamiaru – zaśmiałam się.
Resztę dnia praktycznie spędziłam z Zoey. Była naprawdę świetną dziewczyną. Można było z nią pogadać praktycznie o wszystkim.
- Co jutro robisz? W końcu weekend – zapytała.
- Nie mam szczególnych planów … A Ty?
- Ja też nie … Ale bym się przeszła na jakąś imprezę.
- Chwila, chwila … Piątek , impreza … Impreze możemy zrobić u mnie!
- Serio? – zapytała zdziwiona.
- No tak a co to takiego?
- Jeju będzie świetnie! – przytuliła mnie.
- Zrobimy taką małą imprezę integracyjną – puściłam jej oczko.
- Spokojnie, ja się wszystkim zajmę.
I nadszedł najgorszy moment w ciągu dnia. Mianowicie powrót do domu. Jak się miałam zachować i w ogóle? Nie miałam się nawet komu wygadać …
Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt.
- Alice … - powiedział Niall stojący na schodach.
- Czego? – rzuciłam chłodno.
- To co się wczoraj wydarzyło … To nie powinno się wydarzyć, zapomnijmy o tym. Nie możemy całe życie się na siebie obrażać.
- Pff … - zaśmiałam się – Człowieku nie pogrążaj się dalej. – pokiwałam przecząco głową i poszłam na górę mijając go na schodach.
Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Harrego smsa czy przyjdzie jutro z chłopakami na imprezę. Na jego odpowiedź nie musiałam długo czekać, mogłam się domyślić że się zgodzi. Jednak ja głupia nie przewidziałam tego co będzie się działo następnego dnia.

piątek, 12 lipca 2013

Niall cz7

Wzięłam do ręki torbę i wyszłam z domu. Musiałam iść na przystanek autobusowy bo nikt nie mógł mnie dziś zawieść do szkoły. To był mój pierwszy dzień, nie chciałam się spóźnić. Gdy zaszłam na przystanek oddalony niedaleko domu rozejrzałam się dookoła. Nikogo tam nie było, ale po chwili ludzie zaczęli się schodzić. Okazało się, że przyszłam za wcześnie. Kiedy przyjechał autobus, weszłam do środka kupiłam bilet i zajęłam miejsce. Droga do szkoły zajęła mi około pół godziny. Wyszłam z autobusu i stanęłam przed wielkim, starym budynkiem.
- Achh … - westchnęłam cicho i ruszyłam do drzwi.
Weszłam do środka i ku mojemu zdziwieniu korytarz był pusty.
- Cholera, spóźniłam się … - powiedziałam sama do siebie po czym wyciągnęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na zegarek – Wiedziałam – zegarek wskazywał 8.10.
Nerwowo zaczęłam zaglądać do każdej klasy po kolei. Pukając do jednej z klas nauczycielka zapytała:
- Czy Ty jesteś tą nową uczennicą?
- Emm … No chyba tak .. – powiedziała cicho.
- Zapraszam na zajęcia … Nie ładnie się tak spóźniać.
Weszłam do środka i zajęłam wolne miejsce. Dziewczyna obok, której usiadłam cały czas się cieszyła i przyglądała mi się. Odwróciłam wzrok w drugą stronę i słuchałam wykładu nauczycielki.
Szczerze powiem, że ten dzień był straszny. Wiedziałam że dołączenie do klasy w ciągu roku nie będzie łatwe. Nikogo nie znam, jedyna osoba która się do mnie odzywa to dziewczyna, która zachowuje się jak niedorozwinięta. Reszta dziewczyn mnie ignoruje i obgaduje, rzucając przy tym chłodne spojrzenia…
W końcu mogłam wrócić do domu. Autobus przyjechał niemal że od razu. Gdy weszłam do domu rzuciłam torbę w kąt i bez słowa poszłam na górę. Padłam na łóżko i wtopiłam twarz w poduszkę.
- Mogę? – zapytał Niall wchodząc do pokoju.
- Tak, dołuj mnie jeszcze Ty – usiadłam na łóżku i schowała twarz w dłoniach.
- Ej .. Co jest? – zapytał z troską.
- To jest, że … - uniosłam ręce do góry po czym od razu je opuściłam – Ta szkoła jest do dupy.
Niall się zaśmiał i usiadł obok mnie.
- Dlaczego tak mówisz? – objął mnie ramieniem.
- Uwierz mi że nie chcesz wiedzieć – zaśmiałam się – Padam na twarz.
- To dopiero pierwszy dzień. Będzie coraz lepiej, zobaczysz – uśmiechnął się szeroko – Padasz? To nieciekawie bo ja myślałem, że wyskoczymy gdzieś … razem …
- Ohh .. wyskoczyć gdzieś? – spojrzałam na niego – W sumie, to może mi poprawi humor – uniosłam jedną brew do góry.
- A więc jesteśmy umówieni. Za pół godziny po Ciebie przyjdę – puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.
Pół godziny? Człowieku ja potrzebowałabym co najmniej 4 godzin aby się ogarnąć.
Ale cóż, zostało mi jedynie posłusznie się przebrać i zrobić coś ze sobą. Ubrałam się w to. Jedyne co mnie cieszyło to fakt, że jesień była ciepła.Rozpuściłam włosy i wyszłam z pokoju. W tym samym momencie z pokoju wyszedł Niall.
- Właśnie miałem po Ciebie iść – zaśmiał się.
- Raaawr – zawarczałam – słodko – uśmiechnęłam się – To ten no .. Gdzie idziemy? – zapytałam z zaciekawieniem.
- Niespodzianka – odparł.
- No ej! Nie lubię niespodzianek – założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Nie denerwuj się tak tylko chodź – zaśmiał się.
Zmrużyłam oczy i zmierzyłam go od dołu do góry po czym ruszyłam na przód schodząc ze schodów a następnie wychodząc na zewnątrz.
- To może by tak królewicz prowadził? – powiedziałam poważnym tonem.
- No nie wkurzaj się tak – przytulił mnie – Chodź – spojrzał na mnie i pociągnął za ramie.
Nie umiałam być długo na niego zła.
Szliśmy jakimiś alejkami, którymi chyba nikt nie chodził. Wszędzie było pełno pajęczyn, niepowycinanych krzaków i niewykoszona trawa.
- Gdzie Ty mnie tutaj prowadzisz człowieku – zaśmiałam się.
- Zobaczysz – puścił mi oczko.
Po 15 minutach zatrzymaliśmy się nad pięknym stawem w środku lasu.
- Jeju … - powiedziałam, patrząc na wspaniały krajobraz – Tutaj jest ślicznie!
- Wiem – przytaknął mi chłopak.
Koło stawku była biała, drewniana ławeczka. Staw zadbany, czysta woda i długi, drewniany pomost.
- Fantastyczne miejsce! – powtarzałam nie mogąc wyjść z podziwu.
Usiadłam na ławeczce i rozglądałam się , otwierając przy tym buzie.
Niall spojrzał na mnie i zaśmiał się.
- Wyglądasz słodko – powiedział przyglądając mi się.
Spojrzałam na niego a później szybko odwróciłam wzrok rumieniąc się.
- Nie przyprowadziłem Cię tutaj bez powodu … - zaczął.
Spojrzałam na niego , delikatnie marszcząc czoło.
- Co mam przez to rozumieć?
- Nie wiem jak zacząć …
Widać było że się stresował. Tylko nie wiedziałam czym. Musiałam jakoś rozładować napięcie.
- Chodź – wstałam i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.
On bez wahania chwycił moją dłoń. Pociągnęłam go za sobą aż na pomost po czym zatrzymałam się.
Chwyciłam obie jego ręce i spojrzałam na niego z dołu.
- Wiesz co? – uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Co? – zapytał zaciekawiony.
- To! – zaśmiałam się po czym popchnęłam go do wody.
- Ej! To nie fair! – powiedział gdy wynurzył się z wody i chwycił mnie za nogę.
- Puść! – krzyczałam kurczowo trzymając się pomostu.
W końcu odpuściłam i wpadłam do wody.
- Jesteś nienormalny! – krzyknęłam ze złością chłapiąc go woda.
- Ty zaczęłaś!
- Ja mogę! – zaśmiałam się po czym wyczołgałam się na pomost – Widzisz to? – wskazałam palcem na mokre ubrania.
- Ja wyglądam tak samo więc to bez żadnej różnicy – uśmiechnął się.
- Spadaj – zachichotałam i usiadłam na pomoście.
Chłopak wyszedł z wody i usiadł obok mnie.
- Alice … - złapał mnie za rękę.
- Znowu chcesz mnie wrzucić do wody? – zaśmiałam się przegarniając swoje mokre włosy.
- Nie , tylko chciałem powiedzieć … - przerwał.
Spojrzałam w górę i poczułam jak krople deszczu spadają na moje ciało.
- Świetnie – zaśmiałam się.
W tym momencie Niall położył rękę na moim policzku, przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Jak gdyby nigdy nic. Na początku chciałam go odepchnąć ale coś w środku mi na to nie pozwalało. Wiedziałam , że wieź z nim jest czymś więcej. Po chwili byłam już zatracona w namiętnym pocałunku. Niall odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie.
Ja wciąż miałam zamknięte oczy, mając nadzieję że to sen i nie chcę się z niego obudzić. Oblizałam swoje usta i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Posłuchaj mnie … zaczął chłopak.
- Nie to Ty mnie posłuchaj – położyłam palec na jego ustach po czym go delikatnie pocałowałam.

Niall cz6

- Wrr … Chłodno – zaczęłam pocierać dłonie.
- To co wracamy? – zapytał z troską , nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie chcę jeszcze wracać – pokiwałam przecząco głową.
- A jak się rozchorujesz? Chodź – uśmiechnął się szeroko.
- No dobra … - powiedziałam niepewnie .
Nie chciałam wracać do domu. Cały czas tylko dom, dom i dom. Czułam się, jakbym była zamknięta w tych czterech ścianach … Szliśmy przez jakieś pół godziny , ulicą mijając lampy które oświetlały nam drogę.
- Dziękuję … - szepnęłam cicho, prawie niesłyszalnie jednak Niall to usłyszał.
- Dziękujesz mi? Za co? – zapytał zdziwiony, unosząc delikatnie kącik ust.
- No sam wiesz …. Że mnie nie zostawiłeś dziś samej i w ogóle …
- Poczekaj – zatrzymaliśmy się na chwilę, a on złapał mnie za ramiona i spojrzał mi głęboko w oczy
– Mówiłem Ci już coś na ten temat. Jesteś moją kuzynką, ja jestem starszy i w pewnym stopniu jestem za Ciebie odpowiedzialny …
- Tak, tak .. – przytaknęłam mu uśmiechając się delikatnie.
W jego słowach było coś dziwnego … Tak jakby mu na mnie hmm .. zależało? Ciężko mi to określić ponieważ nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim.
Po kilku minutach byliśmy już przed domem.
- Twoja mama nie będzie zła, że tak późno wracamy? – spojrzałem na niego ukradkiem.
- Może mieć jakieś obiekcje ale spokojnie wezmę to na siebie – zaśmiał się i otworzył mi drzwi.
Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to ściągnęłam te cholerne buty bo już myślałam, że nogi mi odpadną.
Poszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy.
- Nalać Ci? – zapytałam patrząc na niego.
- Poproszę – uśmiechnął się i podszedł do mnie siadając na blacie kuchennym i wciąż mi się przyglądał.
- Jestem brudna czy coś? – zaśmiałam się zerkając na niego z dołu i nalewając sok do szklanek.
- Nie … Po prostu wyglądasz ślicznie – powiedział to z takim niesamowitym spokojem.
Zarumieniłam się i odwróciłam twarz w drugą stronę.
- Masz – wyciągnęłam rękę z sokiem w jego kierunku.
Niall zszedł z blatu i podszedł do mnie. Położył ręce na mojej talii i delikatnie przyciągnął mnie do siebie.
- Co Ty robisz? – zaśmiałam się aby zakryć swoje poirytowanie.
- Nic nie mów – położył palec na moich ustach i patrzył mi prosto w oczy.
- Wreszcie jesteście! – krzyknęła ciocia wchodząc do kuchni.
W jednej chwili oboje odskoczyliśmy od siebie.
- Ja się o Was zamartwiam a Wy? – powiedziała ze złością – Alice, Ty jutro idziesz do szkoły! Nie zapominaj o tym. Masz być wypoczęta. Do łóżek – wskazała palcem na schody.
- Dobrze, dobrze –powiedziałam potulnie i skierowałam się w stronę drzwi. Po chwili byłam już w swoim pokoju. Zakluczyłam drzwi i padnięta położyłam się na łóżku. Momentalnie zasnęłam.
Następnego dnia wstałam, wykąpałam się, ubrałam pierwsze lepsze ciuchy i zeszłam na dół.
- Chodź na śniadanie – powiedziała ciocia przygotowując coś w kuchni .
- W sumie to ja nie jestem głodna …
- Masz coś zjeść i koniec. Pamiętaj, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia – oznajmiła.
- No dobrze… - spojrzałam na nią – A gdzie Niall ? – zapytałam.
- On jeszcze śpi i raczej tak wcześnie nie wstanie – zaśmiała się.
- Ano tak … - szepnęłam cicho – Ja zaraz wrócę, zostawiłam coś w pokoju – uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam na górę.
Zatrzymałam się przed drzwiami Niall'a i powoli je uchyliłam. Weszłam do środka i ujrzałam słodkiego blondynka , który spał jak zabity. Na paluszkach podeszłam do jego łóżka i przykucnęłam przy nim.
- Witaj śpiochu – szepnęłam z uśmiechem .
Odgarnęłam włosy za ucho i pocałowałam go delikatnie w policzek.
- Śpij słodko – uśmiechnęłam się szeroko patrząc na śpiącego Irlandczyka.
Gdy miałam już wstawać poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Rzuciłam spojrzenie na swoją dłoń i zobaczyłam że trzyma ją silna ręka chłopaka.
- Przecież Ty … - zaczęłam.
- Nie, nie spałem – przerwał mi – Ale to było słodkie.
- Achh … - pokiwałam przecząco głową i ponownie chciałam wstać ale nie mogłam bo Niall nie chciał mnie puścić
– Gdybyś nie zauważył to się śpieszę …
- No i co z tego ? – uśmiechnął się łobuzersko.
- To z tego, że to mój pierwszy dzień w szkole i nie mogę go zawalić – zaśmiałam się – Pozawracam Ci trochę głowę jak wrócę ze szkoły – puściłam mu oczko.
- No dobrze. Puszczę Cię pod warunkiem, że zrobisz to co chwilę temu.
Spojrzałam na niego pytająco, unosząc jedną brew do góry.
Chłopak bez wahania wskazał palcem na swój policzek.
- Chciałbyś –
zaśmiałam się i wstałam – No to do zobaczenia – rzuciłam mu ciepłe spojrzenie wychodząc z pokoju.

środa, 10 lipca 2013

Niall cz5

Usiadłam na jakimś murku przy parku.Spoglądałam na zakochane pary mijające mnie bezustannie.
-Cholera-powiedziałam sama do siebie po czym ściągnęłam buty i wstałam.Nie zważałam na to że jest cholernie zimno a ja idę boso przez ulice Londynu.Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu
-Alice,zaczekaj!-usłyszałam zdyszany głos Nialla
-Eee...-odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na niego
-Co ?-powiedziałam sucho
-Szukałem cię ,dzwoniłem ..Chcesz żebym umarł na śmierć ?
-Phi..-parsknęłam-Jakoś nie było widać abyś był przejęty moją nieobecnością
-No widzisz..Ja cię szukam prawie po całym Londynie ,a Ty mi mówisz że nie przejąłem się twoją nieobecnością.Pamiętaj że ten...jesteś moją kuzynką i jestem za ciebie odpowiedzialny!
-Jesteś taki słodki jak się wkurzasz -puściłam mu oczko po czym się zaśmiałam
Niall zarumienił się delikatnie i spuścił wzrok
-Gdzie masz buty ?!-zapytał z oburzeniem spoglądając na moje gołe stopy
-Tu-wyciągnęłam buty zza siebie i zrobiłam minę potulnego dziecka
-Chcesz się rozchorować ? Zakładaj je !
-Hahaha nie.
-Czyli chcesz być chora i leżeć w łóżku ?-powiedział z powagą
-Hmm...-Zastanówmy się-położyłam palec wskazujący na brodzie
-Jeżeli będziesz się mną opiekować to tak , mas rację chcę być chora-pokazałam mu koniuszek języka
-Jesteś niemożliwa- zaśmiał się
-Widzę że cierpisz z powodu tych oto butów-podniosłam je na wysokość jego głowy
-Założę je , już je zakładam-położyłam koturny na ziemi po czym schyliłam się by je założyć i zasznurować
-Chcesz już wracać do domu czy idziemy na spacer ?
-Nie chcę wracać do domu.-Dlaczego nie zostałeś na imprezie ?-zapytałam robiąc małe kroki przed siebie
-Ty jesteś ważniejsza niż jakaś tam impreza , to było banalne pytanie-odparł bez chwili zastanowienia
Szliśmy przez oświetloną lampami dróżkę.Jednocześnie wciąż się śmialiśmy
-Dalej masz taką fazę na Harry'ego ?
-Co ? wybuchłam śmiechem-Ależ skąd nigdy nie miałam żadnej fazy - zaprzeczyłam
-No nie wcaaale...Mnie nie oszukasz-zatrzymaliśmy się i przez chwile milczeliśmy
-Tsa..-powiedziałam cicho

~30 minut później~
-Może coś w końcu powiesz?
-Przytul-spojrzałam na niego po czym wpadłam mu w ramiona bardzo mocno go do siebie przytulając.Od tej pory wiedziałam że mogę mu ufać w 1oo %

Niall cz4

Przepraszam, ze długo nic nie dodawalam, ale internet mi nie działał i nie miałam jak ;( Ale dzisiaj to nadrobię a teraz macie natepna cz imaginu z Niallem ;D




 Idąc w stronę domu zastanawiałam się dlaczego to wszystko jest takie dziwne? I dlaczego tak trudno zrozumieć mężczyzn?Zatrzymałam się przed drzwiami,które niepewnie otworzyłam.Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła.W domu nikogo nie było.No może poza służbą.Usiadłam na schodach i zabrałam się za ściąganie butów.
-Gdzie Niall ?-zapytała ciocia stojąc przede mną
-Nie wiem...poszedł do domu-wzruszyłam ramionami
-Miał tu przyjść..Dziwne.Mniejsza o to...Słuchaj,my wyjeżdżamy-oznajmiła
-Wyjeżdżamy?Dobra to ja idę się spakować
-Nie,nie zrozumiałaś mnie..Ja wujek i Dorian,wyjeżdżamy a Ty zostajesz.
-Ale..,co?-dodałam oburzonym głosem
-Musimy wyjechać w interesach ...A ciebie zapisaliśmy do najlepszej szkoły prywatnej w kraju.Nie możesz jej zawalić .Będziesz przez ten czas mieszkać u cioci i Nialla
-Nie chce..-powiedziałam
-Ja też nie chcę Cie zostawiać samej-przytuliła mnie do siebie a ja wtuliłam się w jej ramiona
Tak długo nie miałam rodziny...A teraz kiedy w końcu ją mam,ona mnie zostawia.Mieszkać z Niallem pod jednym dachem?Hmm...Może to nie byłby taki zły pomysł.Przez to może zbliżę się do Harre'go.Cała rodzina jeszcze tego samego dnia wyjechała.Pożegnałam się z nimi i szczerze mówiąc chciało mi się płakać .Zostałam sama ze służbą w wielkim zimnym domu.Spakowałam ciuchy do walizki i usiadłam wygodnie na łóżku.Zastanawiałam się czy Niall wie o tym że mam u niego mieszkać.Po tym jak się dzisiaj zakończyło nasz spotkanie to...Mam mieszane uczucia.Usłyszałam jak ktoś puka do moich drzwi .Za nimi stał Edward-szofer.
-Panienka już gotowa?-zapytał
-Zawsze w wszędzie-uśmiechnęłam się
Po chwili byłam już w samochodzie.Jak na złość zaczął padać deszcz.Naprawdę idealny czas aby popaść w jesienną depresję.Dojechaliśmy.W deszczu wyciągnęłam z samochodu walizkę i stanęłam cała mokra przed drzwiami.Otworzył Niall
-Co ty...?
-Alice!Cudownie że już jesteś
-Synku rusz się i weź jej walizkę na górę-dodała ciocia ,a Niall posłusznie zabrał walizkę na górę
-A ty gwiazdo idź się przebierz i wysusz bo nie chcę żebyś mi się tu rozchorowała-poklepała mnie delikatnie po ramieniu
Od razu poszłam do łazienki i zaczęłam wycierać twarz i włosy w ręcznik.Będąc na górze podeszłam do pokoju w którym siedziałam z chłopakami.Zapukałam delikatnie do drzwi po czym otworzyłam je i ujrzałam chłopaka siedzącego na swoim łóżku wpatrującego się w okno
-Ejj..co jest?-spytałam niepewnie
-Nic..
-To nie moja wina że tu będę...-spuściłam wzrok
-Ja nie jestem zły że tu będziesz ! Po prostu mam gorszy dzień nie przejmuj się tym-uśmiechnął się delikatnie
-Wiesz już gdzie będziesz miała pokój?
-Emm...No właśnie nie za bardzo
-To chodź-uchwycił mnie za rękę i zaprowadził do pokoju obok-Czuj się jak u siebie-dodał
-Masz jakieś plany na wieczór?
-Podejrzewam że spędzę go z Tobą...
-No właśnie...-podrapał się po głowie
-Nie za bardzo bo wychodzę do klubu z resztą...
-Aha..Spoko...-powiedziałam pewnie
-Mógłbyś już wyjść bo chciałabym się przebrać w jakieś suche ciuchy-spojrzałam na swoje mokre spodnie
Poczułam się niezręcznie.On był naprawdę fajny.Ale ja jak zwykle musiałam coś zepsuć.Odniosłam wrażenie że ma mnie dość.Po chwili ktoś zapukał do drzwi .To był on
-Słuchaj jak chcesz to możesz iść z nami...
-Nie wiem..zobaczę..
Czy chciałam iść?No pewnie.Ale wiedziałam że dla całej piątki będę tam ciężarem. Poza tym wiedziałam że to ciocia zmusiła Nialla aby zaproponował mi to wyjście z nimi...
Wyciągnęłam z walizki ubranie.Kiedy założyłam ciuchy wzięłam do ręki prostownicę i zaczęłam też makijaż.Zapukałam do drzwi Nialla.
-Wejdź
-Gotowy?
-Można to tak nazwać-uśmiechnął się nieśmiało.
-To idziemy?
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.W drodze do klubu atmosfera była drętwa.Kiedy zajechaliśmy na miejsce nasze drogi rozeszły się. Niall poszedł do reszty a ja usiadłam przy barze. Zamówiłam sobie sok pomarańczowy i patrzyłam na ludzi tańczących na parkiecie.Chłopcy siedzieli przy stoliku dla Vipów z jakimiś dziuniami.W pewnym momencie nasze spojrzenia z Niallem się spotkały ale on szybko odwrócił twarz w drugą stronę.Siedziałam tam jeszcze jakąś godzinę ale ile można?Zerwałam się z miejsca i wyszłam z klubu.Szłam jakąś zatłoczoną ulicą nawet nie wiedząc dokąd idę.Nikt mnie nie szuka,nikt za mną nie biegnie,nikt nie napisze głupiego smsa.
To nie jest pieprzona bajka...