One Direction

One Direction

wtorek, 16 lipca 2013

Niall cz10

Próbowałam otworzyć oczy , ale niestety światło strasznie mnie raziło. Po kilku sekundach jednak moje oczy się do niego przyzwyczaiły. Nade mną była Martina.
- Matko, Ty żyjesz! – wrzasnęła, przytulając mnie.
- Chciałaś mnie uśmiercić czy co? – zaśmiałam się po czym złapałam się za głowe
– Ała … Moja głowa … co się stało? – zapytałam , opadając na poduszkę
– gdzie jestem?
- Spokojnie –Zoey wzięła głęboki oddech i zaczęła – Jakby to powiedzieć … Delikatnie potrącił Cię samochód, ale chyba nic Ci się nie stało … No poza tym że straciłaś przytomność na trochę no i … jesteś troszkę poobijana. Na przykład tu – wskazała swoim palcem, na moje czoło
– A jesteśmy u Ciebie. Nie kazałam wzywać karetki bo wiem, że miałabyś problemy. Wiesz o co mi chodzi – spojrzała na mnie porozumiewawczo.
- No fakt – uśmiechnęłam się delikatnie do przyjaciółki – A co z … imprezą?
- No impreza jak impreza, dalej trwa. Goście chcieli wyjść kiedy dowiedzieli się o tym wypadku ale …
- Dobra wszystko rozumiem – usiadłam na łóżku – Gdzie jest , wiesz kto?
- Właśnie Niall urwał się niedawno z imprezy, nie wiem czemu. Zadzwonić do niego? – wzięła do ręki telefon.
- Nie! – krzyknęłam i wyrwałam jej z ręki telefon.
- Ogar … - zmarszczyła delikatnie czoło i wzięła swój telefon który schowała do torebki
– Jak się w ogóle czujesz?
- Świetnie, nic mi nie jest.
Szczerze mówiąc, to wcale się n
ie czuję świetnie. Wszystko mnie rozpierdala od środka. Dochodzi do mnie to jaką idiotką jestem … Potrafię zniszczyć wszystko na czym mi zależało.
Przeczesałam ręką swoje włosy i wstałam z łóżka.
- A Ty gdzie się wybierasz? Masz odpoczywać …- westchnęła Zoey.
- Nie martw się o mnie kochanie. Wiem co robię – uśmiechnęłam się szeroko w jej kierunku po czym pocałowałam ją w policzek – Pamietaj, że zawsze będziesz dla mnie jak siostra. Znasz mnie jak nikt inny i …
-Alice! – wrzasnęła, przerywając mi
– Właśnie, znam Cię jak nikt inny i ja wiem, że coś knujesz. Jeśli zrobisz coś głupiego … Nie pozwalam Ci!
- Kocham Cię – chwyciłam jej dłoń po czym wyszłam z pokoju a następnie z domu.
Nie przejmowałam się imprezą, wiedziałam że mogę polegac na Zoey. Teraz liczyło się tylko jedno: on. Musiałam mu wyznać wszystko co czuję, to było takie trudne.
Ściągnęłam swoje buty na obcasie i szłam środkiem ulicy mijając lampy które jako jedyne dawały mi jakiekolwiek oświetlenie. Kolejny przystanek: dom Nialla. Jestem pewna że właśnie tam jest. Jeszcze bardziej pewna jestem tego że nie spodziewa się mojej wizyty.
Gdy w końcu znalazłam się przed jego drzwiami pojawił się Ten cholerny dylemat : czy powinnam to zrobić? Czy mam iść TĄ drogą?
Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi jego mama.
- Słonce! Co Ty tu robisz? Jak Ty wyglądasz? Miałaś nocować u koleżanki… - zaczęła swój monolog.
- Ciociu – położyłam rękę na jej ramieniu – Jest Niall?
- Nie, nie ma go ale ..
Nie słuchając jej dalszego monologu odwróciłam się na pięcie i biegiem wybiegłam za teren domu.
- Gdzie Ty do cholery jesteś ? – powiedziałam sama do siebie, siadając pod płotem i schowałam twarz w dłoniach.
Nie poddam się. Nie poddam się kiedy doszłam już tak daleko. Otarłam krople łez które spłynęły po moim policzku, wstałam i chwyciłam w ręce buty. Musiałam wyglądać strasznie w tej czarnej sukience która była cała brudna, z poplątanymi włosami i rozmazanym makijażem.
Pewnym krokiem udałam się na polną dróżkę która prowadziła nad staw nad którym kiedyś byłam z Niallem.
Kiedy tam zaszłam na ławce zauważyłam zarys jakiejs postaci.
- Niall ? – zapytałam niepewnie.
Wzrok owej osoby od razu przeszedł na mnie.
- Co Ty tu ..? – zaczął.
Nie musiał już nic mówić. Podeszłam do niego i stanęłam przed nim.
- Przepraszam …
- Nie mam ochoty tego słuchać – wstał z ławki.
- Niall, proszę Cię! – krzyknęłam, a łzy mimowolnie napełniły mi się do oczu.
- Wiesz co? Myślałem, że jesteś inna, ale … Serio nie chce mi się z Tobą gadać – posłał mi chłodne spojrzenie i minął mnie idąc w kierunku domu.
Usiadłam na ławce i wbiłam wzrok w punkt przed siebie. Dlaczego nie podbiegłam? Dlaczego nie powiedziałam mu tego wszystkiego? To było by zbyt banalne. Powoli tracę nadzieję że warto walczyć o marzenia.
Chwyciłam ręką swoją torebkę i zerknęłam do niej. Kasa, telefon, dokumenty, kosmetyki …
Ponownie przetarłam swoje oczy, a moje palce były aż czarne od rozmazanego tuszu. Spiełam włosy w nieogarniętego kucyka i wstałam. Miałam ochotę zrobić coś z tym wszystkim. Coś co diametralnie odmieni moje życie. Idąc w stronę powrotną zatrzymałam się przed domem Nialla. W jego pokoju świeciło się światło a on stał Tylem oparty do okna.
- Żegnaj – wyszeptałam cichym głosem.
Wyciągnęłam z torebki komórkę i zadzwoniłam po taksówkę. Nie musiałam na nią długo czekać. Ta mianowicie zawiozła mnie na dworzec. Podeszłam do kasy i kupiłam bilet na najbliższy pociąg, Nie wiem dokąd, nie wiem nic. Uważałam że ucieczka od problemu to najlepsze rozwiązanie. Wszyscy przechodnie patrzyli się na mnie jak na dziwaka. Byłam dziwakiem. Ponownie chwyciłam telefon i wybrałam numer Nialla.
- Odbierz.. – powiedziałam sama do siebie, jednak na marne ponieważ włączyła się automatyczna sekretarka – Słuchaj, wiem że odczytasz tą wiadomość albo ją od razu skasujesz , ale w sumie nie mam nic do stracenia. Wiesz co? Chciałam Ci dzis powiedzieć że … zakochałam się w Tobie. Wiem, to cholernie dziwne. Nie umiem tego kontrolować ani .. – zaśmiałam się nerwowo – Ten pocałunek z Harrym … Chciałam po prostu zrobić Ci na złość… Później ten mój wypadek … Nie wyobrażasz sobie nawet jak bardzo chcę abys teraz tu był. Dziękuję Ci, że odmieniłeś moje życie… Dalej nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło …Znikam z tego Twojego idealnego świata. To był najlepszy okres w moim życiu, ale niestety czas Kopciuszka się już kończy. Przeklinam ten dzień … Kocham Cię. – rozłączyłam się.
Czułam jak łzy spływają po moich policzkach. Nie miałam nawet siły aby je wycierać. Nadjechał mój pociąg. Czas się obudzić z tego snu i wrócić do normalności …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz